- Naruto w samolocie miałeś dość czasu aby
wyjaśnić mi co się dzieję. Zaczyna podejrzewać że masz mnie w głębokim poważaniu
i poniewczasie zaczynam się zastanawiać, co ja tu robię? – głos pełen pretensji
przeciął dotąd niezmąconą ciszę która panowała między dwojgiem mężczyzn od
momentu opuszczenia lotniska.
- Już ci tłumaczyłem że… - zaczął znużonym
głosem lecz przerwało mu mordercze spojrzenie czarnych tęczówek
- Naruto ! Jedyne co mi do tej pory
powiedziałeś to, to że Sakura ma kłopoty, i coś w stylu pakuj gacie bo lecimy
do Stanów – syknął wściekle powtarzając prymitywne słowa przyjaciela – a to nie
tłumaczy niczego
- I to w zupełności wystarczyło żebyś się
spakował i przyleciał ze mną na drugi koniec świata – odrzekł rzeczowym tonem
jak by stwierdzał coś tak oczywistego, jak to że po nocy nastaje dzień
- Dobrze wiesz dla czego – wyszeptał
brunet błądząc spojrzeniem w zaciemnione tereny za oknem .
- Nie wiem dla czego. Za to wiem dla kogo
i zdaje sobie sprawę że Ona nie jest ci obojętna .
- Nigdy nie była- poprawił go
- Uwierz mi, że nie jestem tak ślepy jak
wam się wszystkim wydaje, dobrze wiem co do niej czujesz i co Ona czuje do
Ciebie. W każdym razie – zaczął na nowo – Dzwoniła do mnie Hinata… Zamknij
gębę, nie skończyłem! – warknął tym razem blondyn widząc kontem oka jak brunet
już otwiera usta aby wyrazić swoją opinię na temat zawiłych relacji pomiędzy tą
dwójką które notabene były ostatnimi czasy dość skomplikowane – wyjechała tylko
na pół roku! Nie wiem o co wam wszystkim chodzi. Dzięki temu wiem co się dzieje
u Sakury, a przynajmniej do tego czasu wiedziałem – sprostował, napotykając tym
samym pytające spojrzenie przyjaciela – zadzwoniła cała zdenerwowana, co jest
do niej zupełnie niepodobne, zaczęła coś bredzić że nie chciała mnie denerwować
dla tego wcześniej nie dzwoniła. Poprosiła mnie żebym jak najszybciej
przyleciał bo nie wie co ma robić że wszystko się skomplikowało. Powiedziała że
Sakura była w szpitalu. Podobno nie chciała z nią rozmawiać i że nie wie co się
mogło stać, a odkąd wyszła ze szpitala, media się na niej uwiesiły a ona sama
nie ma z nią kontaktu.
- W szpitalu?! Poczekaj, poczekaj kiedy i
co się niby stało?
- Jakiś niecały miesiąc temu jeśli się nie
mylę i szczerze to mi nie powiedziała, gadała takimi ogólnikami że zrozum tu
taką... - pokręcił ze zrezygnowaniem głową .
- Na co ona tak długo czekała z tym
telefonem?! - zamyślił się, szukając odpowiedzi w głowie aczkolwiek pokrótce
doszedł do wniosku że nie potrafi myśleć jak dziewczyna i nawet nie zamierza
tego sprawdzać. Po dłuższym zamyśleniu zakotłowała się w nim pewna myśl, którą
musiał się podzielić z przyjacielem - Poza tym - machnął ręką odganiając
zrozumienie kobiecego toku myślenia na dalszy plan - Pamiętasz jak trzy
tygodnie temu, Kakashi z dnia na dzień wyleciał do Stanów nikomu nie mówiąc po
co. Myślisz że wie coś na ten temat?
- Uwierz mi nie mam zielonego pojęcia,
teraz siedzi w Mediolanie. Kiedy próbowałem się z nim skontaktować nie
odbierał. Już sam nie wiem co mam myśleć. – dodał, skręcając na podjazd domu
który nie różnił się zbytnio od pozostałych w tej dzielnicy. Białe ściany były
jedynym elementem który wyróżniał się w mroku, cały budynek był oświetlony
jedynie naturalnym światłem srebrnego sierpu znajdującego się wysoko na niebie.
Zaraz po zgaszeniu silnika oboje wyskoczyli z samochodu i ruszyli w stronę
drzwi frontowych gdzie spotkali ciemnowłosą dziewczynę.
- Naruto, Sasuke - przywitała się
dziewczyna lekkim skinieniem głowy
- Hinata - odpowiedział brunet w
chwili gdy blondyn przeszukiwał torbę którą miał zawieszoną na ramieniu – Coś
na zbyt długo trzymałaś to wszystko dla siebie. Kiedy ostatnio ją widziałaś?
- Dwa dni temu, w oknie jej sypialni na
pierwszym piętrze- odpowiedziała zdenerwowanym głosem wskazując odpowiednie
okno – musiała mnie nie zauważyć - dodała w zamyśleniu, po czym wyrwana ze
wspomnień zaczęła się tłumaczyć, a słowa wychodzące z jej ust wylatywały niczym
z katarynki
- Naprawdę nie chciałam aby to wszystko
się tak skończyło, miałam nadzieję że wszystko wróci do normy, na początku sama
nie wiedziałam co jest grane, dostałam telefon ze szpitala, poprosili mnie o
przyjazd więc przyjechałam, nic nie chcieli mi powiedzieć, zdziwiło mnie trochę
to że gdy wchodziłam do budynku stało przed nim mnóstwo fotoreporterów,
pomyślałam sobie że może zasłabła na ulicy czy coś ale nie, nie spodziewałam
się tego co zastanę, chciałam zdzwonić od razu ale lekarz na wstępie mnie
poinformował że Sakura nie wyraża zgody na jakikolwiek kontakt zewnętrzny z
rodziną lub znajomymi w jej sprawie – w tym momencie usłyszeli
pobrzękiwanie kluczy które odnalazł Naruto, tym samym zrobili mu miejsce aby w
spokoju mógł otworzyć drzwi.
- Chcieć to sobie można... w tamtej chwili
powinnaś mieć w dupie słowa lekarzy- warknął niespodziewanie Naruto zadziwiając
wszystkich swą oschłością. Nigdy nie użył takiego tonu w stosunku do swojej
dziewczyny, co zdradzało jego zdenerwowanie jak i poirytowanie nagannym
postępowaniem dziewczyny w tak poważnej sytuacji. Bądź co bądź tu chodziło o
jego przyrodnią siostrę, najbliższa mu osobę w całym jego dotychczasowym życiu.
O osobę która mimo wszystko potrzebowała teraz wsparcia.
~*~
Kim jestem, jak nie tchórzem?
Bo jak można inaczej nazwać osobę
uciekająca przed własnymi problemami?
Sama wiem, że nie ma dla mnie
odpowiedniego wytłumaczenia. Wszytko robię nazbyt impulsywnie, jak bym była
robotem. Nie daje sobie chwili zastanowienia nad własnym poczynaniem, a gdy
zdaje sobie z tego sprawę, jest już za późno.
A więc uciekam. Uciekam przed ludźmi,
przed rzeczywistością, przed ostatnimi wydarzeniami, przed porażką, przed całym
światem, przed samą sobą... Ale gdzie mam uciekać? Skoro wszędzie gdzie się nie
pojawię, z nieznanych sobie przyczyn czuje się osaczona... to tylko 17 godzin
pocieszałam się w duchu, 17 godzin zamknięta w stalowej puszce unoszącej się
kilkaset kilometrów nad ziemia. I jak nie czuć się osaczonym? I jak zaprzeczyć
własnej impulsywności?
Próbowałam za wszelką cenę skupić się na celu mojej podróży i nie
przejmować się ostatnimi miesiącami a może nawet latami życia. Mediolan,
powtarzałam w kółko Mediolan, Mediolan, Mediolan, La Scala, Palazzo Reale, Cenacolo
Vinciano, Casa Manzoni - powtarzałam szeptem informacje a raczej miejsca w
jednym z Włoskich miast które znajdowały się w mojej głowie jeszcze za sprawą
książki a raczej przewodnika po miastach Europy Południowej który czytałam pół
roku temu z czystej bezczynności na jednym z planów filmowych. Przez swoją
nieuwagę a raczej jej zamierzone zaśmiecanie zbędnymi informacjami z trudem
zakodowałam w głowie że stewardessa patrzy się na mnie z dziwnym wyrazem
twarzy, który znikł zaraz po tym gdy moje spojrzenie padło na jej osobę .
- Coś nie tak?- zapytałam się zirytowana
jej uśmiechem, dopiero po chwili zorientowałam się że przecież reklamowy
uśmiech jest jedną z wielu czynności, które należą do jej pracy - *rany ta to
dopiero musi mieć skurcze twarzy*- przeszło mi przez myśl na co mimowolnie się
uśmiechnęłam, pierwszy raz od mojej wizyty w szpitalu uśmiech pojawił się na
mojej twarzy bez względnego przymuszenia.
- Właściwie chciałam się spytać czy
czegoś Pani nie potrzebuje. Coś do picia lub zjedzenia, coś do poczytania...? -
*gazeta* przeszło mi przez myśl, od dawna nie czytałam brukowców, szczerze sama
nie zdawałam sobie sprawy co wypisują w nich na temat mojej osoby. Sama zaś nie
byłam pewna czy chce to wiedzieć.
- Będę potrzebować komputera z dostępem do
Internetu - zakomunikowałam pewnym głosem przerywając jej pogadankę która
skończyła się na gorących ręcznikach. Teraz byłam pewna jednego... Przed
rzeczywistością nie ma ucieczki. Mogę przed nią uciekać, zamykać oczy i zatykać
uszy ale w końcu mnie dopadnie. Wole więc stawić jej czoła, choć wiem i
doskonale zdaje sobie z tego sprawę że zupełnie ale to zupełnie nie jestem na
to gotowa.
~*~
- Jutro wieczorem mam samolot do Korei -
Sakura zaraz po przekroczeniu progu gabinetu ojca przeszła do konkretów.
- Dla czego dopiero teraz się o tym
dowiaduję? Mogę znać przynajmniej powód twojego wyjazdu?
- Dostałam propozycję z wytwórni
filmowej, widzieli moje nagrania. Ich przedstawiciel do końca tego tygodnia
zatrzymał się w Seulu i prosi o spotkanie.
- A co z zespołem? Co z waszymi planami.
Poza tym jak ty sobie to wyobrażasz? Mam cię puścić do Seulu tak po prostu?
Zupełnie samą?
- Żadnych planów nie ma tato, nie ma
sensu tego ciągnąć, wyraźnie poinformowali nas że biorą tylko chłopaków, ja się
w tym pakiecie nie znajduje, biorą to, albo nie biorą niczego, a ja nie będę
stawać chłopakom na drodze do kariery, nie teraz kiedy mają ją na wyciągnięcie
ręki. A jeśli chodzi o wyjazd zatrzymam się u Temari, niejednokrotnie mnie do
siebie zapraszała, postanowiłam skorzystać z zaproszenia
- Dlaczego nie spróbujecie z zespołem
gdzie indziej?
- Nie ma potrzeby obniżać poziomu
zespołu jakąś marną wytwórnią tato, skoro dostali propozycje od Warner Mucic
nie ma co się zastanawiać, poza tym moja gra na basie, skrzypcach czy pianinie
raczej się nie przyda w zespole rockowym. Już postanowiłam i swojego zdania nie
zmienię.
- Widzę że nie mam tu nic do powiedzenia
- stwierdził zrezygnowany
- Zupełnie nic tato - uśmiechnęła się do
mężczyzny smutno - jestem dorosła, a dorosła osoba musi podejmować decyzje za
siebie.?
- Ale czy te decyzje nie są zbyt
pochopne?
- Zawsze takie były, gdyby nie one, nie
byłabym sobą. - podniosła ręce do góry w geście autoprezentacji tym samym
śmiejąc się z swojego zachowania
- Sasuke wie? - na to pytanie zielonooka
spoważniała, opuszczając ręce wzdłuż tułowia i zawieszają swoje spojrzenie
gdzieś za oknem. Dobrze wiedziała że rozmowa z ojcem to nic w porównaniu z
rozmową która miała dopiero nadejść. A czasu było coraz mniej, musiała to
zrobić szybko, jak ze zdejmowaniem plastra, ale problem polegał na tym, że
zdejmowanie plastra wcale nie było do końca bezbolesne tak jak to się mogło
wydawać. W szczególności dla osoby której to właśnie plaster był zdejmowany.
- Jeszcze nie.
~*~
- Nie miałam o tym zielonego pojęcia!
- Twoim obowiązkiem w tamtej chwili było
się dowiedzieć o wszystkim!
- Nie jestem z rodziny! Lekarz ma prawo
poinformować o zajściu jedynie rodzinę!
- Mogłaś przedstawić się jako jej
szwagierka! Czy to takie trudne?!
- Może powinieneś wydzierać się po swoim
ojcu, a nie po mnie do cholery! Zdjęcia ukazały się dwa dni temu i od razu po
Ciebie zadzwoniłam! Czego ty ode mnie chcesz kurwa?! Skąd mogłam wiedzieć co
się jej stało, nic mi nie chciała powiedzieć, nawet słowem do mnie nie
przemówiła gdy ją odbierałam ze szpitala! Ale twój ojciec o wszystkim wiedział
od początku! To On powinien Ci się teraz tłumaczyć! To On o niczym Ci nie
powiedział!
- Czy Ty jesteś ślepa czy głucha?!
Widziałaś ją na boga?! Widziałaś w jakim jest stanie! Czy tak wygląda osoba
która dostała drzwiami w twarz lub spadła ze schodów?! Na jakim Ty świecie
żyjesz kobieto?! Zachowałaś się jak totalna kretynka!
- Zamknij się do cholery! Zamknij się! -
Krzyki wymieniane pomiędzy Hinatą a Naruto nie ustawały ani na moment, gdyby
ściany budynku w którym się obecnie znajdowali nie były wyciszone zapewne całe
osiedle mogło by usłyszeć każde słowo, każde przekleństwo czy wyzwisko którymi
się obrzucali odkąd znajdowali się w tym domu, a kłótnia trwała już od pół
godziny.
Sam Sasuke słowem się nie odezwał po tym
co zobaczył.
Był w takim szoku że nie był w stanie
myśleć o czymkolwiek innym jak o zdjęciach które miał pod ręką a których tak
skrzętnie próbował nie obejmować wzrokiem, że jedyne co robił to wpatrywał się
w sufit, głośno przepuszczając powietrze przez swoje obolałe płuca, wszystko po
to aby łzy które od dłuższego czasu gościły w jego oczach nie rozlały się po
twarzy, wszystko po to aby samemu nie stracić panowania i nie zacząć się
wydzierać na wszystkich w pomieszczeniu.
Zacisnął pięści to rozluźniał ucisk
próbując nad sobą zapanować lecz to nie pomagało, wrzaski tych popieprzeńców
były coraz głośniejsze a przekleństwa ostrzejsze, nie wytrzymał. Po chwili
można było usłyszeć huk który został wywołany uderzeniem pięści która z ogromną
siłą spotkała się z drewnianym stolikiem, który sam w sobie wydał ostrzegawczy
dźwięk. Łzy zaczęły wypływać z nad tamy którą były powieki mężczyzny. Zaś oczy
ciskały pełnym rozżalenia i naładowanym piorunami spojrzeniem W pomieszczeniu
zapadła niespodziewana cisza, a dwie pary oczu spoglądały na jego osobę w
zdumieniu widząc go pierwszy raz w takim stanie.
Powietrza. Potrzebował świeżego powietrza.
Nie czekając na jakąkolwiek reakcje popieprzeńców wyszedł z domu
nie marnując okazji do trzaśnięcia z całej siły drzwiami, za którymi ponownie
rozgorzała burzliwa "rozmowa" tyle że tym razem bonusem w niej była i
jego osoba i a jakże... w oczach Naruto stał się kolejną ofiarą milczenia
Hinaty i w pewnym stopniu rzeczywiście tak było.
Zrobił parę kroków do przodu wchodząc na
zielony trawnik który w tych ciemnościach wydawał się jedna wielką czarną
otchłanią. Ręką wytarł z twarzy łzy po czym przeczesał hebanowe włosy ponownie
unosząc swoje spojrzenie w górę, tyle że tym razem nie odnalazło ono białego
ozdobnego sufitu uwieńczonego wielkim srebrnym żyrandolem składającego się z
wielu przeźroczystych kryształków, lecz odnalazł miliony gwiazd
rozsypanych po niebie niczym brokat na ciemnym aksamicie. Mimowolnie uśmiechnął
się na wspomnienie słów zielonookiej gdy pewnego dnia spytał się o jej ulubiony
kolor. Pamiętał że zadał to pytanie, tak po prostu, że w tedy nie był nawet
ciekaw nadchodzącej odpowiedzi. Po tych paru słowach które wypowiedziała,
wszystkie jego stosunki do jej osoby nagle się zmieniły, w tamtej chwili chciał
znać jej zdanie na każdy temat, wiedział że żadna odpowiedź która padnie z jej
ust nigdy nie będzie do końca zwyczajna, że tak jak ta pierwsza odpowiedź
będzie posiadała drugie dno, które samo w sobie opowie mu o niej coś więcej.
-*Niebo nocą nigdy nie jest do końca
czarne*
W tamtej chwili już wiedziałem.
Chciała mi pokazać świat który widziała
swoimi oczami.
~*~
Dźwięk otwieranych drzwi przerwał niezmąconą ciszę w pokoju
hotelowym.
-Sakura?! - rozbrzmiał zaniepokojony głos
mężczyzny wchodzącego w głąb pomieszczenia
-Tato - cichy szept wydobył się z krtani
różowo-włosej - mężczyzna ruszył zdecydowanym krokiem w stronę dobiegającego
dźwięku i już po chwili trzymał córkę w objęciach. Ta na okazałą czułość
zaniosła się cichym szlochem.
-Sza... wszystko będzie dobrze- uspokajał
spokojnym głosem, gładząc córkę po włosach.
-W...Wszystko co robię, wszystkie moje
dotychczasowe d...decyzje obracają się przeciwko mnie - wyszlochała pełnym
rozpaczy głosem - wszystko jest jedną w...wielką pomyłką... ja jestem pomyłką-
rozpłakała się na dobre
-Sza... nawet tak nie mów!- skarcił ją
ojciec- Nigdy nie byłaś niczyją pomyłką, a już na pewno nie moja, jesteś moim
jedynym skarbem jaki mam i nie pozwolę ci źle o sobie myśleć, nikomu na to nie
pozwolę. Rozumiesz?!
- Oni mają zdjęcia! Opublikowali je!
Wszyscy zobaczą, zaczną się litować...
- Można się było tego spodziewać prędzej
czy później Księżniczko, dużo przeszłaś i jeszcze wiele przed tobą. Ale masz
rodzinę a prawdziwa rodzina nigdy nie daje tego czego chcesz, lecz to czego
potrzebujesz, nikt się nad tobą nie będzie litował zapewniam cię. Będą chcieli
Ci pomóc. To jako jedyne jestem w stanie Ci zapewnić. Popatrz na to z innej
strony. Przyleciałaś tu, do samego Mediolanu, do swojego Staruszka. - cichy
śmiech wydobył się z krtani dziewczyny - przyleciałaś tu bo gdzieś tam, w twoim
małym serduszku jest zakodowane, że potrzebujesz wsparcia kogoś bliskiego, a
pomimo że serduszko masz małe za to bardzo pojemne i na pewno znajdzie się tam
na tyle miejsca żeby pomieścić wszystkich którzy są dla ciebie ważni i dla
których ważna jesteś Ty. Sakuro, ucieczka nie jest rozwiązaniem, musisz
wiedzieć że przeszłości nie da się wymazać, ale można zaplanować lepsze jutro. I
tym powinnaś się teraz zająć. Musisz szukać, nie uciekać, musisz znaleźć swoja
bezpieczną przystań do której będziesz wracać, musisz znaleźć dom. A mając na
myśli dom nie mam na myśli miejsca, mam na myśli ludzi. I choć wiem że twoje
zaufanie do ludzi zostało nadszarpnięte, patrząc na to co cię spotkało, jestem
święcie przekonany że dasz radę się z tym uporać. W Końcu jesteś moją córką. Co
jak co ale płynie w tobie moja krew - odpowiedział dumnie, na co z ust
dziewczyny wydobył się szczery śmiech który już po chwili został zastąpiony
jękiem i grymasem bólu.
- Żebra?
- Jeszcze się nie zagoiły do końca
- Co zamierzasz?
- Potrzebuję czasu tato, czasu by móc to
wszystko uporządkować.
- Znam Cię na tyle dobrze by wiedzieć że
Twój czas na przemyślenia równa się kolejna podróż. - zaśmiał się - Jesteś
kropka w kropkę jak twoja mama. A teraz pomyśl, gdzie zawsze chciałaś się
znaleźć.
- Ale czy to nie kolejna ucieczka? -
zapytała sennym głosem.
- Nie kochanie, poszukaj drugiego dna,
jutro powiem ci co zadecydował sąd. Wszystko małymi kroczkami Królewno. A teraz
chodź. Jest późno, ty jesteś zmęczona musisz odpocząć zanim podejmiesz kolejną
decyzję. - mężczyzna wstał prowadząc córkę w stronę łóżka. Przykrył córkę
pościelą i ucałował w czoło - Śpij spokojnie- wyszeptał i skierował się do
wyjścia
- Tato ? - wyszeptała zmęczonym głosem -
chyba już wiem... - mężczyzna uśmiechnął się nieznacznie i opuścił
pomieszczenie. - Jest takie miejsce...- wymruczała śpiącym głosem, lecz nie
dane było jej dokończyć zdania, gdyż w tym właśnie momencie Piaskowy Dziadek
wysypał cały wór złotego piasku na jej głowę pozwalając wyciszyć się jej duszy.
~*~
Czym że jestem?
Ni głazem. Ni pyłem.
~*~
Mam się tłumaczyć dlaczego tak długo mnie nie było?
Ołkej... O_o
Szkoła. Matura. Egzaminy Zawodowe. Przyjaciele. Wakacje.
Szukanie odpowiedniego kierunku dalszego kształcenia się. Dalsze kształcenie
się. Prace kontrolne/zaliczeniowe...Brak weny i pozytywnego nastawienia? No i
muszę się przyznać że... no po prostu mi się nie chciało no.
Ale pewnego dnia dostałam komentarz... W którym uświadomiono mi
że TAK, jestem cholernie na siebie zła za to że tak spartoliłam! Dał mi
nadzieję we własne możliwości i dla tego chciałabym podziękować Kakatai.
Dziękuję za doping Kakatai i Paulinie oraz mojej przyjaciółce która zawsze we
mnie wierzy (KOCIE <3)
Przechodząc do rozdziału, powiem wam że mam mieszane uczucia a
najlepiej i najprzyjemniej pisało mi się kłótnię Naruto i Hinaty. Chciałam
pokazać ich od innej strony i chyba mi się udało. Właściwie tej sceny miało tu
nie być ale dostałam natchnienia no i jebnęłam w niej swoim mottem, któremu
przypisuje drugie dno :)
Proszę też o komentarze które same w sobie są ogromną motywacją
dla mojego niskiego ego.
No i chętnie poznam wasze opinie.
Postaram się sprężyć z napisaniem kolejnego
rozdziału. Powiem jedynie tyle że będzie on oparty na ostatnich słowach
tego rozdziału. Tłumaczcie sobie to jak chcecie :)
Ojoj ciesz, że cię w jakiś tam sposób zmotywowałam do napisania :D Rozdział ciekawy;) Podoba mi się, że mimo Naruto darzy Hinate uczuciem to nie traci rozumu i wyraża swoje zdanie. Nie boi się pokazać swojego gniewu. Mam nadzieje, że charakter Sakury z czasem się zaostrzy,że mimo przejść będzie potrafiła wyrazić swoje zdanie. I w sumie mimo wszystko tyle narazie mam do powiedzenia na temat tego rozdziału :D
OdpowiedzUsuńNie mogłam napisać wcześniej komentarza, ponieważ miałam natłok zadań w szkole. A kiedy już kończyłam byłam tak zmęczona, że jedyne co miałam na myśli to łóżko i sen.
Czekam na dalszy rozwój. Mam nadzieje, że nie każesz czekać tak długo jak na ten rozdział XD
Życzę bardzo dużo weny :*
Pozdrawiam,
Kakatai
Ach.. I znowu te sidła... Cholera, Voodoo jak Ty to robisz do cholerki ? ;>
OdpowiedzUsuńRozdział piękny,ujmujący, wzruszający i pełen emocji. Troska o najbliższych, przygnębienie, smutek i miłość. Mieszanka tych uczuć wspaniale na mnie podziałała, powiedzieć mogę, że pochłonęłam rozdział na jednym tchu *.* Tak jak moja poprzedniczka, mam nadzieję, że Sakura będzie bardziej wyrazistą bohaterką ;d
Zabieg ukazania innych stron Naruto i Hinaty udał Ci się ^^ Są zupełni inni niż w anime lub mandze ;) Inny jest również Sasuke. Nie jest taki snobistyczny i niezadowolony z życia, przewijają się przez niego emocje, co na prawdę jest pozytywne ^^
" -*Niebo nocą nigdy nie jest do końca czarne*
W tamtej chwili już wiedziałem.
Chciała mi pokazać świat który widziała swoimi oczami." To jest moment, który spodobał mi się najbardziej. W nim jest tyle zawarte, sama nawet nie wiem jak to ując słowami. Cudne po prostu *.*
A teraz Voodoo! Sprężaj się do choinki z kolejnym rozdziałem, bo wygłodniała Luce, która w dniu dzisiejszym powróciła do życia, czeka z niecierpliwością na kolejny rozdział! A jak nie pojawi mi się do końca miesiąca, to Cię znajdę !
Tak więc mentalny kopniak leeeeci do Ciebie ! >< I zabierz się do roboty, fani czekają xDD
Pozdrawiam i życzę weny ^^
Luce ;*
Oj Luce gdybym tylko wiedziała jak ja to robię, rozdziały pojawiały by się bardzo często bo i pisanie ich stało by się prostsze :) muszę się przyznać że sama nie potrafię ocenić poziomu na jakim piszę, nie potrafię na siebie spojrzeć ani pozytywnie ani negatywnie tak więc każdy taki komentarz jest dość motywujący .
UsuńRacja Sasuke również ukazałam w zupełnie innym świetle i tego będę się trzymać, choć mam nadzieję że nie zrobię z niego cieknącej (łzami/emocjami) gąbki, przez co nie straci na wyrazistości.
Moment który spodobał Ci się najbardziej jest również moim ulubionym i to właśnie z niego jestem bardzo dumna, właśnie w tych paru zdaniach ujęłam to co sama poczułam oglądając obraz Vincenta van Gogha "Gwieździsta noc". Dzięki temu obrazowi stworzyłam motto którym się kieruję w życiu i które mam zamiar wlać w postać Sakury jak najrzetelniej. Więc może to tu jest ukryty przepis na moje rozdziały? hmm... posiadanie eklektycznego gustu muzycznego i zamiłowania do sztuki chyba mi w jakimś stopniu pomaga.
Co do kolejnego rozdziału, to nie mam jeszcze jego ogólnego zarysu, ale postaram się sprężyć. Od razu informuję że kolejny rozdział planuję tak gdzieś w połowie lutego... więc kopniaka przyjmuję z uśmiechem :)
Dzięki za wspaniały komentarz, który determinuje mnie do dalszej pracy nad tym opowiadaniem :*
Zajrzałam i zapowiada się ciekawy blog, myślę, że jeden z naprawdę dobrych.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się opis bohaterów, są tacy jacy powinni być.
Sytuacje i oczucia też Ci dobrze idą.
Kiedy więc następny rozdział?
Zapraszam na prolog nowego opowiadania, który prowadzę z Shaną.
http://non-est-ad-astra-mollis-e-terris-via.blogspot.com/
Pozdrawiam!
Sasuke? I love it. Normalnie przedstawiłaś go, jako pełnego uczuć chłopaka, który mimo wszystko nie boi się okazać swoich emocji. Oczarowałaś mnie jego osobą, bo ja raczej - bynajmniej na razie - spotykam się z zimną wersją Sasuke, albo z Sasu skrywającym się pod oczekiwaniami innych. Pewnie już Ci ktoś to napisał, że fantastycznie ukazałaś jego "sylwetkę", ale nie mam w zwyczaju czytać innych komentów, więc mogę się powtórzyć...
OdpowiedzUsuńSakura... Kurde kolejny raz zadźgałaś mnie tajemnicami. Jej osoba jest ogólnie taka bajecznie sprzeczna - niby twarda uciekinierka, a niby to ma drugie znacznie emocjonalne podłoże. Piękny przykład człowieka o dwóch twarzach, chociaż żal mi, że przez większość musi przechodzić sama...
W tym rozdziale najbardziej uderzyła we mnie reakcja Sasuke, tłumione łzy i cała ta otoczka. No reszta też fajna, ale ten motyw, jakoś potrafiłam sobie idealnie wyobrazić :).
Pozdrawiam... ;p
Fragment z Sasuke jest tutaj elementem który miał mieć kluczowy wgląd w jego charakter który z rozdziału na rozdział zostanie dokładniej ukazany, mnie samej pisało się go wręcz cudownie, bo i nie opisywałam Sasuke jako typowego beksy, ale właśnie jak sama zauważyłaś jako uczuciowego chłopaka.
UsuńWielką przyjemnością dla mnie jest fakt iż mogę sama ulepić charakter każdej osoby i wprowadzić czytelnika w coś innego niż dotychczas.
Jeśli chodzi o dźganie czytelników tajemnicami, to nie miałam tego w planach, ale jak wiadomo flashback to spojrzenie w przeszłość, a żeby dowiedzieć się czegoś o bohaterach, będą one się pojawiać do samego końca :)
Dziękuje za komentarz i ogrom miłych słów którymi mnie raczysz.
Są one bardzo ale to bardzo motywujące :)